piątek, 8 marca 2013

Trochę nostalgii...

... a zaczęło się od bajki. Oglądaliśmy Tom & Jerry gdzie nagle mała myszka kładzie czarną winylową płytę na adapter. Syn pyta: a co ona robi? co to takiego?
Patrz jak to jest. On ma 5 lat, umie bez problemu uruchomić komputer i się nim posługiwać za to coś co dla nas było codziennością dla nich to już jakaś abstrakcja.

A ja pamiętam jak bajek słuchałam z magnetofonu szpulowego. Z jednej strony szpula z brązową taśmą a z drugiej pusta na którą przewijała się podczas słuchania taśma. Moja ulubiona: "Bracia Lwie Serce". Piękna opowieść. 

Zakup magnetofonu kasetowego pamiętam dokładnie. Kupiłam go po I Komunii Świętej - za wszystkie pieniądze jakie dostałam! Byłam oszołomiona. Mój własny radiomagnetofon! Swoją drogą jaka kiedyś jakość była - do tej pory jest sprawny. A możliwość nagrywania.... Pamiętam jak nagrywałam dobranocki z wieczorynek i potem mogłam słuchać ponownie. A to był rarytas biorąc pod uwagę że w tygodniu był Pan Tik Tak , w piątki Pankracy i tylko wieczorem wieczorynki. Nie to co teraz kanałów z bajkami mnóstwo a na nich bajki 24 godziny na dobę. 

U nas w domu pierwszy kolorowy Rubin zagościł jak już dawno do podstawówki chodziłam. 
Bajki się czytało albo puszczało z projektora. To był wspaniały czas. Wspólny czas. Bo nie włączało się bajki i nie miało dziecka z głowy tylko z nim się razem siedziało i się mu czytało.

A telefony. Kiedyś jak ktoś miał telefon stacjonarny w domu to był gość. A jak się dzwoniło to jeśli nikt nie odbiera znaczy że nie ma go w domu. A teraz telefony nawet w kościele ludziom w kieszeniach dzwonią. Wszędzie Cię dorwą. A spróbuj nie odbierać przez kilka godzin to już prawie po szpitalach dzwonią bo na pewno coś się stało. Człowiek czasem myśli że już nic nie można wymyślić ale pewnie na starość to jeszcze nie jedno nasze oczy zobaczą. Popatrzmy na telefony komórkowe. Kiedyś cegły a teraz miniatury komputerów. Pamiętam jak pierwsze mms szły w eter. Dla mnie jako inżyniera to już było coś. Technika! Ale minęła chwila i powstało 3G, wideorozmowy i wiele innych.

Boje się, że jak za te 20 lat wyruszę w wymarzoną podróżna przykład do Ameryki Południowej to już nic dziewiczego moje oczy nie zdążą zobaczyć... Ale mam nadzieję, że jednak gdzieś pozostanie świat, który nie dał się zwariować żeby Ci co zwariowali mogli się nim zachłysnąć.

W sumie to chyba czasy kiedy nowinek technologicznych było mniej wcale nie były takie złe. I wbrew pozorom pomimo tego, że w domu była Frania a nie pralka automatyczna a naczynia zmywało się ręcznie, ludzie mieli zdecydowanie więcej czasu, który poświęcali sobie. 

P.S. A nawiązując do dzisiejszej daty. 8 MARCA kiedyś celebrowany, dziś już trochę zakurzony a za 20 lat  tylko w encyklopedii historii dostępny będzie. Pamiętam jak dziś jak nawet sąsiad z goździkiem przychodził :) Mama obowiązkowo zawsze jakąś parę rajstop dostała :) Działo się działo.

Miłego wieczoru 

Brak komentarzy: