sobota, 2 marca 2013

JUKA LUB INACZEJ MANIOK

Jeszcze nie śpię. Korzystam z ciszy, ale pewnie za chwilę odpadnę, bo po piątkowym szaleństwie jestem zmęczona. Patrze za okno i nie mogę uwierzyć. Trzecią noc pada. Normalnie jakieś anomalie pogodowe.
Jeszcze troszkę i z Teneryfy zrobi się dżungla. Hi, hi

Siedziałam i szukałam w sieci pomysłu. Kolega kupił owoc Juki i nam zostawił. Ja muszę wykombinować, co można z niej upichcić. Już wyczytałam, że nie je się jej na surowo, i że jedna z dwóch odmian jest trująca, bo posiada spore ilości cyjanku. No nic, bulwa manioku została kupiona w hipermarkecie, wiec mogę mieć nadzieję, że po zjedzeniu jej przeżyję.
Uciekam. Jak zjem maniok to napiszę co z niego zrobiłam i jak smakuje.


Brak komentarzy: