piątek, 19 kwietnia 2013

MINĄŁ TYDZIEŃ

Minął tydzień. Ja nie wiem, kiedy te dni upłynęły. Jedno wiem były bardzo intensywne, emocjonujące, pełne zmian.
Od środy zamieszkaliśmy w nowym apartamencie  Jest jeszcze sporo do zrobienia, ale pomału widać światełko w tunelu. Najważniejsze, że jesteśmy już u siebie, jest czyściutko, widok piękny. No i nie mam już chorej na głowę sąsiadki pod sobą. Kamień z  serca. I cała nasza rodzinka poczuła się lepiej i spokojniej. Oby jak najdalej od takich ludzi.
Jako malarzy też och nie polecam. Masakra! Tak zabrudzonej podłogi od farby to nie widziałam w życiu. 
A osobiście wymalowałam już jedno mieszkanie, więc wiem, że można czysto.

Wczoraj odjechali rodzice męża, a ja cały dzień spędziłam na rozpakowywaniu i myciu podłogi.
Dziś, poza domem, ale intensywnie. Rano piekłam urodzinowe ciasto dla Rechel. Potem kawka u Rechel, i popołudnie z mężem i córeczką. 
Pogodę mamy cudowną. W prawdzie przyszła kalima i troszkę pobolewa mnie głowa, ale obeszło się bez tabletek. Kalima przyniosła przyjemne ciepełko. Jutro ma być ok 37, więc może uda się wskoczyć do basenu albo oceanu.


czwartek, 18 kwietnia 2013

U nas nareszcie wiosna

W końcu świeci słońce czasami nawet prawie wczesnym latem pachnie. Ja przez pewien czas byłam wyautowana z rzeczywistości. Ale po trochu zaczynam łapać oddech. Wróciłam dziś do szycia więc powinno być lepiej. No i zaczęłam sadzić kwiatki w ogrodzie więc już nabiera kolorów. Przyjrzałam się dziś moim roślinkom i winobluszcz ma już pąki więc z niecierpliwością czekam aż zacznie szaleć i moja ławka się zazieleni. Mam nadzieję że jak przyjedziecie będzie już pięknie i zielono. Jak już wspomniałam to byłam zawieszona w próżni więc nawet nie mam o czym się rozpisywać. Ale postaram się nadrobić. Dzieciaki pół dnia na powietrzu więc wieczorami padają jak "muchy" :) 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

MIŁY DZIEŃ

Wczoraj dzień był bardzo pracowity. Wstępnie mieliśmy pojechać z mężem na romantyczną wyprawę po wyspie. Są rodzice męża, więc chcieliśmy wyrwać się gdzieś tylko we dwoje.
Niestety planów nie mieliśmy konkretnych, a pomysłów zbyt wiele. No i córeczka nie zaakceptowała naszego pomysłu.
Koniec końców mieliśmy romantyczny, ale pracowity dzień w nowym apartamencie.
Cieszę się, bo to był owocny dzień. I z każdym takim dniem zostaje coraz mniej do zrobienia. I coraz milej do mieszkania. Mieszkanko jest odnowione, czyściutkie i nabiera coraz więcej miłego, takiego naszego osobistego charakteru.
Córeczka początkowo nas nie odstępowała i pomagała w malowaniu. Ale w końcu, gdy nabrała pewności, że jej nie znikniemy, postanowiła część dnia spędzić na zabawie z dziatkami.
A na kolacje, rozpusta dla podniebienia. Moje ukochane naleśniki ze szpinakiem i sosem pieczarkowym.

Dziś plan dnia również napięty. Razem z mamą mojego męża umówione byłyśmy na herbatkę u Rechel.
Pogoda była piękna i czas spędzony w ogrodzie z widokiem na ocean cudowny.
Córeczka miała iść do przedszkola, ale w końcu po dwukrotnym zwymiotowaniu pojechała do cioci i bawiła się z pieskiem Kiko.
Nie była w ogóle zmartwiona, że nie zostanie w przedszkolu. Generalnie cały dzień była taka nieokreślona. No cóż, czas pokaże co się z tego wykluje.

A na kolacje? Pyszności! Obiad typowo Kanaryjski: królik ( robił tata), papryczki i ziemniaczki. No i oczywiście czerwone winko.
KRÓLIK
SURÓWKA Z BURACZKÓW
PAPAS ATUGADOS
PIMIENTOS PARDONE

niedziela, 14 kwietnia 2013

ZASADY NA ŻYCIE

Ostatnio ktoś na fb umieścił tabliczkę z kilkoma zasadami na życie. Ja dodałabym jeszcze kilka. Myślę, że trzeba często sobie je przypominać, bo wirze dnia codziennego często zapominamy o nich.

1. Pogódź się ze swoją przeszłością, nie zmienisz jej. Ciągle roztrząsając przeszłość, NISZCZYSZ TERAŹNIEJSZOŚĆ.

2. Pamiętaj przeszłość jest często lekcją i wskazówka na przyszłość.

3. Nie przejmuj się co myślą  inni o Tobie.  ŻYJ W ZGODZIE ZE SOBĄ I WŁASNYM SUMIENIEM. Inni nie są tobą i nie wiedzą o wszystkim. Szkoda czasu na wyjaśnienia, bo oni i tak będą widzieć tylko to co chcą.

4. Pamiętaj, że CZAS LECZY RANY, nawet te które wydają nam się nie do zaleczenia.

5. Nie porównuj swojego życia do życia innych i nie osądzaj innych. Nie masz pojęcia dokąd zmierza ich podróż.

6. NIE MYŚL ZA DUŻO. Nie musisz znać wszystkich odpowiedzi. Jak przyjdzie czas, odpowiedź sama się pojawi.

7. Okazuj i mów najbliższym- KOCHAM CIĘ. Okazywania i mówienia o uczuciach nigdy nie jest za dużo.

8. SZANUJ LUDZI I RZECZY, będą wtedy przy Tobie długo.

9. PIELĘGNUJ MIŁOŚĆ i PRZYJAŹŃ, jak delikatny kwiat. Jeśli nie będziesz o nie dbał, umrą.

10. NIKT NIE JEST ODPOWIEDZIALNY ZA TWOJE SZCZĘŚCIE, z wyjątkiem Ciebie

11. Jeśli coś nie gra i nie jest dobrze, nie jesteś szczęśliwy- ZMIEŃ TO! Jeśli nic nie zrobisz, nic się nie zmieni, a może być tylko gorzej. Jeśli zaryzykujesz, możesz wygrać SZCZĘŚCIE.

12. BĄDŹ CZUJNYM I PODEJMUJ RYZYKO, szczęście może czekać tuż za rogiem.

13. CIESZ SIĘ MAŁYMI RZECZAMI I SUKCESAMI. Wielka góra usypana jest z wielu małych ziarenek piasku.

14. UŚMIECHNIJ SIĘ. Nie jesteś właścicielem wszystkich problemów na świecie.

15. Pamiętaj UŚMIECH WYWOŁUJE UŚMIECH. Nikt nie lubi ponurych i wiecznie narzekających ludzi. Każdy ciągnie do osób wesołych i pełnych energii, tak jak do ciepła i słońca.

"WSZYSTKO SIĘ DOBRZE KOŃCZY, a jeśli nie jest dobrze, wierzcie mi,  TO NIE JEST JESZCZE KONIEC" (film Hotel Marigold)

SOBOTNI RELAKS

Dziś dzień minął spokojnie. Ja relaksowałam się w kuchni. Córeczka cieszyła się obecnością babci. Mąż z tatą pracowali w nowym apartamencie.
Płyta grzewcza jest zamontowana nowa. No i mam upragnione półki w kanciapie, na kuchenne rzeczy.
Jeszcze trochę prac i kolejne miesiące życia będą porządniejsze i o wiele przyjemniejsze, bo na swoim.
Wszystko zmierza ku chwilom odsapnięcia i relaksowi. No i może w końcu znajdę czas na naukę języka. A może nawet na odrobinę kąpieli słonecznych. Jak na razie nie miałam okazji do opalania.

A co z pyszności było dziś. Nic nowego w mojej kuchni. Dla rodziców jednak to były nowe smaki.
Sałatka z ukochanym awokado na śniadanie
A na popołudniową przekąskę koktajl z awokado.
Na obiad pierogi z kapustą i pieczarkami.

http://smakisowy.blogspot.com.es/2013/04/saatka-z-awokado-marchewki-i-tunczyka.html
http://smakisowy.blogspot.com.es/2013/04/koktajl-z-awokado-maroko.html

piątek, 12 kwietnia 2013

HURA MAMY WODĘ

Och jestem przeszczęśliwa. Włączyli nam z powrotem wodę. Od jutra zabieramy się znów ostro do roboty.
Jeszcze sporo do zrobienia i uporządkowania. Ale już teraz się cieszymy urokami naszego czystego apartamenciku.
A widok jest piękny i relaksujący.
Po ostatnich wydarzeniach przyda mi się w końcu trochę relaksu w słonku z widokiem na ocean.

A to troszkę wiosny z El Teide.
No i kolacja. Mój mąż jest mistrzem w przygotowywaniu owoców morza. Nawet jego rodzice byli pod wrażeniem. Super pyszne.




BRAK WODY

Już późno. Ostatnio nie mam zupełnie czasu usiąść i pomyśleć.
Chciałam jak najszybciej przeprowadzić się do nowego apartamentu, więc każdą chwilę poświęcaliśmy na sprzątanie i szykowanie się do przeniesienia. Nawet córeczka dzielnie pomagała myć nam okna.
I już, już prawie się udało. Już prawie, we wtorek tam się przeprowadziłam. Prawie!!!
Większość rzeczy już tam mieszka. Niestety my musieliśmy zapłacić wynajem za kolejny tydzień na starym apartamencie. Szczęście, że nikt nie zaklepał go na wakacje, bo inaczej było by nieciekawie.

Nie ciekawie, bo jak tu żyć bez wody??!!!! Ach, i znów ta nieszczęsna woda!!!
Odłączyli nam wodę i zdemontowali licznik. Teraz wyjaśniamy dlaczego. Prawnik powiedział, że przeniesienie właściciela jest załatwione. A jak się okazuje, ktoś nawalił.
A my jesteśmy w plecy o kolejny najem. I jak na razie MANIANA. Od wtorku wody nie ma. A, że teraz weekend to pewnie  sprawa stanie.

Ale tak to jest. W Polsce biurokracja dobija, a tu w Hiszpanii dobija trzy razy. Bo biurokracja jest dwa razy gorsza i do tego dochodzi kłopot z językiem. Tak jak w Polsce, znajomość języka angielskiego w urzędach jest praktycznie zerowa. A mój hiszpański jest bardzo pocito.

No ale trzeba sobie jakoś radzić, więc uśmiechamy się do słońca i jakoś cierpliwie brniemy do osiągnięcia celu.

środa, 10 kwietnia 2013

INTENSTYWNIE

U nas kolejny czas pełen wrażeń. Nie mamy czasu się nudzić.
Po odwiedzinach Cioci, mamy kolejnych miłych gości. Są z nami dziadkowie. Córeczka jest wiec bardzo szczęśliwa mając zarówno dziadków i tatusia.
Niestety znów walczymy z przeziębieniem. Mam nadzieję, że w końcu się wychoruje i kolejny rok będzie lepszy. O ironio, mieszkać w ciepłym kraju i co chwilę walczyć z przeziębieniem.
No cóż, pogoda nie jest antidotum na zdrowie.

Czas intensywny, bo poza odwiedzinami dziadków, na tapecie jest również sprzątanie, przeprowadzka i jeszcze wiele prac w nowym domu. Nudzić nie mamy się kiedy.

Podziwiam ludzi, którzy maja czas siedzieć i nic nie robić. Ja nawet zasnąć spokojnie nie potrafię, ponieważ mój mózg pracuje nawet podczas snu. Analizując wszystko co było i co jest przede mną.

No nic, trzeba iść spać, bo jutro kolejny dzień pracy.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Przeszłość nigdy nas nie opuszcza...

"bez wzgledu na to, jakie sie ma wspomnienia, dobre czy zle, przeszlosc nigdy nas nie opuszcza.Chocby ja zapakowac w pudla i upchnac w jakiejs szafie, tak jak pudla z gratami, ktore sie przechowuje, lecz nigdy nie otwiera, i tak pewnego dnia, kiedy dopadnie nas prawdziwy swiat, idziemy do tej szafy i przegladamy zawartosc pudel...." /H.C./

czwartek, 4 kwietnia 2013

Zima w pełni mimo wiosny w kalendarzu...

U nas nadal pada śnieg. Prognozy mówią, że może jeszcze tydzień a może nawet i do maja tak będzie. Wariactwo! Dziś rano za oknem wyglądało tak:


A śnieg nadal pada :( Żeby samochód ruszyć to najpierw z pół godziny odśnieżania. No a jutro czas do domu wracać. Na Mazurach spędziliśmy tydzień. Czas zwolnił. A jak czas dla mnie zwalnia to kończy się czym? Chorobą. I tak oto trzecie z rzędu święta przechorowałam. Na szczęście jak to u dziadków nie można narzekać na ilość "ochotników" do zabawy :) A na święta przyjechał jeszcze pradziadek więc dzieciaki były bardzo zadowolone :) Aż miło patrzeć jak mimo takiej różnicy wieku potrafili wspólnie spędzać czas. 80 lat różnicy a mój dziadek nosił 5 letniego prawnuka na barana i robił im samoloty! Istne szaleństwo! Ale obyło się bez strat w ludziach :) Więc pomimo choroby tydzień minął bardzo sympatycznie a najważniejsze bez gonitwy. Tu czas zawsze zwalnia. Ale czas wracać do rzeczywistości. Jak otworzyłam kalendarz i spojrzałam na grafik wizyt u różnego rodzaju specjalistów to czasu na chorowanie teraz na pewno nie będzie. Najbardziej obawiam się nastania wiosny. Teraz wszystko pokryte śniegiem ale nadejdzie dzień kiedy przyroda ruszy ze zdwojoną mocą a wtedy zacznie się bitwa o przetrwanie. Dla nas alergików i astmatyków to będzie ciężki czas. Ale i tak chcę już wiosny!!!

środa, 3 kwietnia 2013

WIZYTA U FOCZKI

Popołudnie i wizyta w zoo były super. Foczki dopiero się szkolą, a wybieg im się buduje. Córeczka była zadowolona. Zjadła bułeczkę i pączka przy foczkach.
Ale po powrocie do domku wciągnęła jeszcze zupkę, mus truskawkowy, suchy makaron ( bo makaron z truskawkami jest brudny i niejadalny), 2 wielkie truskawki i i 360 ml mleka.
Miała dziś spóścik. Mi też udało się zjeść cudny, wiosenny obiadek- makaron z truskawkami.
A na kolacje został jeszcze  pyszny koktajl truskawkowy. Mniam





 

wtorek, 2 kwietnia 2013

ODWIEDZINY U FOCZKI

Dziś kolejny zabiegany, ale miły dzień.
Wczoraj w prezencie urodzinowym udało mi się porozmawiać z jedną z moich koleżanek  Miło było w końcu pogadać i dowiedzieć co słychać na starych śmieciach. Dzięki i mam nadzieje, że uda się częściej.

Ranek zaczął się od cudownego buziaka i przetarcia moich oczu małymi piąstkami oraz słów get up mama, dzień jest. Uwielbiam te pobudki.
Kolejne słowa tez były cudowne.
Córeczka mówi:
- mamusiu wiesz kto mnie dziś obudził?
- kto Kochanie
- ptaszki mnie obudziły

Dziś nie miałam lekcji, ale czas, który mam na kawę i blog to 15 min. Dziś córeczkę zabieram wcześniej i jedziemy do zoo. Zrobimy sobie piknik z pączkiem przy nowym mieszkańcu.Od marca w zoo mieszka foczka i dziś idziemy się z nią przywitać.

Dwie godziny czasu w domu były intensywne: porządki, zupa dla córeczki zrobiona i uporałam się ze skórkami pomarańczowymi, które już na mnie 2 dni czekają. Skórki są pyszne i aż szkoda ich nie wykorzystać. A ilości mam ogromne, ponieważ z córeczką robimy sobie sok z pomarańczy.
Jest obłędny: słodki i pysznościowy.



Na szczęście teraz chwila relaksu popołudniowego z córeczka.  Pogoda piękna więc trzeba korzystać.

WYBIŁO 33

Pryma Aprylis? Tak, ja go na pewno miałam. w Polsce jeszcze wolne po świętach, w Hiszpanii zaczął się normalny tydzień.
Córeczka po tygodniu choroby wróciła do przedszkola. Spóźniłyśmy się trochę, ale nie od razu, żeby na obiad przyjeżdżać. Chwila zastanowienia i, czyżbym o czymś zapomniała?
CZEMU MI NIKT NIE POWIEDZIAŁ, ŻE BYŁA ZMIANA CZASU!!!!

Tak, tak szczęśliwi czasu nie liczą, ale żeby nawet się komputer sam nie zmienił???
No i w ten sposób przez cały dzień byłam wszędzie spóźniona o godzinę. Do Rechel i z powrotem do przedszkola. Ale mimo wszystko dzień miałam bardzo miły. W urodziny urządziłyśmy sobie z Rechel lekcję podczas wyprawy na shopping do stolicy.
Pojechałyśmy do IKEA i LEROY MERLIN. Głównie na celu miałam odzyskanie pieniędzy za lampki, które niestety nie pasują na taras, i kupienie listw do wykończenia okna oraz zorientowanie się w cenie paru rzeczy do nowego mieszkania.
Ja niewiele kupiłam. Mnie wydatki czekają, jak wróci mąż.  Koleżanka za to kupiła kilka rzeczy potrzebnych do stworzenia cudnego, louftowego kącika na tarasie.
Ach, już się nie mogę doczekać, kiedy napije się w nim kawki.
Posiadanie ogrodu daje niesamowite możliwości w spełnieniu się i stworzeniu cudnych miejsc z najpiękniejszą scenerią i koncertami ptaków na żywo. A tu, gdzie lato jest przez cały rok, ogrodem można się cieszyć nieustannie.

No cóż, dzień troszkę zwariowany przez te moje spóźnienia, ale bardzo udany. Imprezka urodzinowa przewidziana jest na później. Zarówno szumne urodziny mojej córeczki i moje przełożone są na przyjazd dziadków i męża.
I tej imprezki też się już nie mogę doczekać, bo to będzie 3 w 1. Do urodzin dołączymy parapetówę w naszym nowym apartamencie. A ja już planuje kulinarne szaleństwa.
Ach, nudzić to ja się nie potrafię i nigdy nie lubiłam.

Pomimo, że dzień był zakręcony i szalony jak często u mnie, zaliczam go do bardzo udanych. Nawet mimo lekkiego podenerwowania, które miałam podczas rozmowy telefonicznej z moją cayzy sąsiadką, jestem z siebie dumna. Byłam uparta i asertywna.
Ale do napisania o tej dziwnej przygodzie w kontaktach międzyludzkich jeszcze się zbieram. Mam nadzieję, że remont się niedługo skończy i nasze stosunki z sąsiadami również. Wtedy na zimno przemyślę wszystko na kartce tz na blogu. Myślę, że powinnam to z siebie wyrzucić i zostawić na kartce. Ale zapomnieć nie powinnam. Jest to kolejna lekcja o ludziach, jaką dostałam od życia, i o której muszę pamiętać w przyszłości.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

WIELKANOC

Święta, święta i po świętach. My kolejne święta spędzałyśmy na cieplutkiej, słonecznej Teneryfie. Niestety, tym razem w okrojonym składzie. Smutno nam było, bo brakowało nam męża i taty, ale pomimo wszystko postanowiłyśmy troszkę stworzyć nastrój Wielkanocny. 
Suche gałęzie z ogrodu koleżanko wspaniale nadały się na Easter Tree. Dekoracja powstała spontanicznie.
Po prostu dwa dni temu córeczka zarządziła zabawę kreatywnymi flipsami. Poprosiła mnie bym pomogła zrobić jej robaczki. najpierw rodzina trzech robaczków się bawiła i gadała, a na koniec zawędrowała na drzewo. Proponowałam córeczce by zmieniły się w motylki, ale stanowczo odmówiła. Zostały więc robaczki. Do robaczków dołączyły kwiatki i wcześniej robione motylki. Brakowało mi elementu Wielkanocnego, czyli wydmuszek. Stwierdziłam jednak, że wspaniale je zastąpią małe baloniki.

Wielkanocne jaja z papieru mache zrobiłam już w styczniu, za jednym posiedzeniem z maska Peppy.
Córeczka pomalowała już je z dwa tygodnie temu i moim zdaniem wyglądają cudnie. Podstawki z wytłoczyn tez powstały wcześniej. Teraz cudnie przydały się jako podstawki do jajek.

Zabawę w kuchni zarządziłyśmy dziś. My dwie nie miałyśmy wygórowanych wymagań. Doskonale zadowoliły nas jajka, kiełbaska i pomidorowy chlebek i kruche ciasto.
Święconki nie robiłyśmy, ponieważ tu nie ma takiego zwyczaju. I co mnie jeszcze zdziwiło: kościoły na czas adoracji są zamknięte na klucz.

Dziś zostałam obudzona o 7. Córeczka wstała i pobiegła zobaczyć  czy zajączek zostawił jej słodkie niespodzianki. Po chwili przybiegła i mówi : " mamusiu był zajączek  ale nie zostawił mapy, musisz mi pomóc szukać" 
Koszyczek oczywiście był przygotowany, pogoda piękna i z rana córeczka miała wspaniałą zabawę szukając jajek ukrytych w kwiatach. Cieszyła się i na koniec poszukiwań zostałam obdarowana słowami " mamusiu fajny dzień dziś już mamy"
Uwielbiam sprawiać jej takie niespodzianki. I cieszę się, ze córeczka ma w sobie tyle radości i tak niewiele jej trzeba do szczęścia.
Drugą niespodzianka, była nowa bajka o Kopciuszku. Córcia zauroczyła się przeogromnie ta bajką.
A ja muszę powiedzieć, ze bajki Disnay'a są cudowne i ja z przyjemnością oglądam je razem z córeczką.

No nic święta się skończyły i zaczyna się normalny tydzień.

EASTER TREE
 
                                                                                OZDOBY Y Z KREATYWNYCH FLIPSÓW 

PISANKI Z PAPIERU MACHE

NASZ PIERWSZY WŁASNORĘCZNY MAZUREK


 
POMIDOROWY CHLEB                                       BIAŁA KIEŁBASKA

 
PISANKI                                                      LIZAKI CIASTECZKOWE