Oj w ten weekend moje dzieci a zwłaszcza synek sprawiły, że uśmiech często pojawiał się na twarzy. Wczoraj postanowiłam wciągnąć ich trochę w robienie porządków. Tłumaczyłam, że trzeba poukładać i posprzątać bo niedługo się zgubimy w tym bałaganie. No i ja zbierałam zabawki na dole żeby je w końcu odnieść na górę na swoje miejsce a oni poszli zacząć segregowanie w swoich pokojach. Mała oczywiście więcej u siebie powyciągała niż poukładała za to syn segregował jak szalony. Siostra przyszła pomóc i tak nawet sprawnie się uporaliśmy z poukładaniem zabawek w różne pudła i pudełeczka a potem na półki. Powycieraliśmy kurze i odkurzyliśmy. Potem wzięliśmy się za łazienkę i inne pokoje. Zeszło nam kilka godzin ale robiło wrażenie. A wieczorem popadali szybciej niż szybko. Dziś o dziwo od dawien dawna chcieli bawić się u siebie. Powiedziałam,że jestem ciekawa jak długo będzie tak pięknie na co syn: zawsze bo ja będę pilnował porządku. No i rzeczywiście. Po każdej skończonej zabawie zarządzał sprzątanie :) Nawet kapy na łóżku nie pozwolił mi poprawić. A potem wpadł w trans. Poleciał po ścierkę i znowu zaczął kurze wycierać. Wypucował w swoim pokoju wszystko łącznie z szybami w drzwiach a potem pytał co może jeszcze posprzątać. Umyć nawet schody musieliśmy - cóż z tego że niedziela :) Nawet okna chciał myć ale powiedziałam mu, że lepiej poczekamy aż się cieplej zrobi. Choć w sercu w takich momentach robi się gorąco z miłości do tych moich pociech! Jesteście cudowni! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz