Nie mogłam powstrzymać przeogromnej ciekawości i chęci spróbowania tej tak dziwnie wyglądającej paczuszki. Spytałam się pani w sklepie, czy wie jak mam to ugotować, ale powiedziała, że nie wie i nie wie co to jest.
No nic, ja byłam jednak ciekawsza. No i od czego mam internet?
Jak się okazuje Hallaca, to tradycyjna potrawa bożonarodzeniowa w Wenezueli. Niektórzy przygotowują ją jednak przez cały rok.
No co się dziwić, mama mojego męża bardzo często w ciągu roku piecze makowiec. Pierogi też jemy kilka razy w ciągu roku.
A wracając do Hallaci, to też bym ją robiła częściej. Jest smaczna. A co najważniejsze to, to "mulko z cebulka" można przygotować z resztek obiadowych.
Jedna z teorii Hallaci właśnie mówi, że niewolnicy zbierali resztki jedzenia ze stołu bogatych panów, zawijali wszystko razem w liście bananowca i gotowali w wodzie.
Inna teoria mówi, że wywodzi się od meksykańskiej Tamalas.
To co ja wysmakowałam w mojej hallace, to mięso z kurczaka, oliwki, rodzynki, papryka, mąka kukurydziana i chyba pomidory. Smak był lekko słodkawy i kwaskowy. Moim zdaniem bardzo smaczne.
Trochę mi to przypomina kaszę kus kus wymieszaną z sosem warzywnym i kurczakiem.
Przepis tu: http://smakisowy.blogspot.com.es/2013/03/hallaca.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz