No cóż noce zarwane. Dni w biegu. Nowe zadanie przed żoną- dopilnować remont apartamentu. Nie pamiętam, kiedy miałam czas na naukę hiszpańskiego. A już na pewno nie miałam czasu dla siebie.
Dwa dni oglądaliśmy kafle. Na szczęście, wczoraj kafle na taras i do łazienki zostały kupione. Oczywiście drogą kompromisu.
Uwielbiam facetów! Kochanie ty zdecyduj które, bo ja się na tym nie znam. A potem: ale te nie bo to , a tamte za bardzo świecące, tamte mi się nie podobają. Ja lubię jak jest faktura itd.
Ja miałam zdecydować? A kupiliśmy te kafle, które wybrał mąż.
No, ale generalnie są ładne. Te, które mi się podobały są za duże do małej łazienki. A że to nie mieszkanie na całe życie, zgodziłam się na mat.
To co wywalczyłam, to mój projekt. A miałam już za przeciwnika dwóch facetów. I to jednego starszego fachowca, który położył setki kafli i projektów łazienek . Koniec końców aranżacja łazienki będzie taka jak ja chcę.
A od fachowca usłyszałam tylko:
- ta łazienka będzie wyglądała jak nie łazienka.
Ach u starych fachowców pokutuje schemat łazienkowego pudełka.
Jak to wyjdzie zobaczymy w kolejnym miesiącu.
Och ale jestem podekscytowana Zadanie generalnie nie jest proste. Jak wyremontować apartament, by wyglądał dobrze i nowocześnie. Wykorzystać to, co zostało i nie ładować się w koszty. Mając jeszcze w założeniu, że będzie to apartament pod wynajem.
Nie mogę jednak dać się zwariować. Dziś zostałam w domu. A dla relaksu, bo czeka mnie jeszcze wiele decyzji do podjęcia, rzuciłam sobie na twarz błotko a na włosy żółtaczko z aloesem.
1 komentarz:
Jak widać na załączonych obrazkach jednak zwariowałaś :)
Prześlij komentarz