Weekend minął mi intensywnie. Jednym z głównych założeń była chęć polatania, ale ja z córcią też skorzystałyśmy. Byłyśmy pierwszy raz na plaży w Puerto de la Cruze. I w końcu, po tylu miesiącach pobytu na wyspie, wybraliśmy się na wulkan El Teide.
Niestety często tak jest, że jak się mieszka to się nie ma czasu i zawsze coś jest ważniejszego. Zawsze mówi się: no przecież czas nas nie goni. Mamy to pod ręką.
A ludzie, którzy przyjeżdżają na chwilę chcą zobaczyć jak najwięcej w krótkim czasie.
W taki sposób udało mi się w końcu zobaczyć 2 nowe miejsca i spróbować Paelle.
Dziś wracamy do normalności. Dziecko do przedszkola, a ja na moje zajęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz