Nie pocieszona była moja córcia, ponieważ uwielbia jeździć do cioci, Kiko i Fina. Zostaje zawsze sama z ekipą i gdy przychodzę ją odebrać, mówi, że jestem za wcześnie i nie chce wyjść.
No nic, ale w związku z brakiem spotkań z Rechel, ja mam dziś wolne. A córcia z mężem mają popołudnie tylko we dwoje.
Po wyszykowaniu rodzinki do przedszkola postanowiłam się zrelaksować.
Obiad zrobiony. Wczoraj mieliśmy typowo Kanaryjskie jadło - pucharo canario. Bardzo smaczne i zdrowe, bo to po prostu warzywa i mięso z zupy. Dla córeczki był rosół z kus kus i placki z batatów.
Dziś z wywaru i reszty warzyw powstał krem z warzyw. Zaś do reszty placków z batatów, mąż zażyczył sobie sos węgierski. Też jest już gotowy.
No i w końcu trzeba zabrać się do dokończenia mebli. Wczoraj mąż jedno wyszlifował dziś ja
drugie.
Nie wiem jak maseczka z wiórów robi na cerę, ale słonko na pewno mnie przypiecze podczas tego słonecznego relaksu na tarasie.No oczywiście się nie powstrzymałam i wypróbowałam jeszcze jeden kanaryjski przysmak Gofio Escaldon. Kanaryjczycy przyzwyczajeni są od dziecka do smaku gofio i uwielbiają tę prostą i sycącą potrawę. Ja osobiście nie zostanę jej fanem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz