wtorek, 6 sierpnia 2013

KOŃCZE FUGOWANIE

Dziś ciężki dzień pracy za mną. Od rana skrobałam, myłam, fugowałam, zamiatałam itd.
W między czasie prałam. W sumie 4 pralki. Na szczęście tutaj w ciepłym wietrze wszystko piorunem schnie, więc wszystko już poskładane w szafce.
Podłoga prawie skończona. Pozostaje mi jeszcze ostatnie skrobanie, mycie i polerowanie. Jestem zadowolona z efektu, ponieważ po dziurach gromadzących piach i tajne tunele mrówek nie ma ani śladu. No cóż jak się chce zaoszczędzić trochę pieniędzy na waciki, to trzeba się napracować. Mozolna robota, ale efekt nagradza wysiłek.
Jutro jak skończę zapomnę o fugowaniu na dłuży czas.
Córcia dziś zajmowała się sama sobą, a raczej wszystkimi pluszakami. Pozamykała je w klatkach, pocieszając je słowami " no przykro mi, ale trzeba się pogodzić z losem i nauczyć żyć w klatce. Życie jest ciężkie". Ale była dla nich dobra, karmiła je, wyjmowała i wyprowadzała na spacer. W sumie mając dwa koty i dwa psy trzeba sobie jakoś radzić.
Dzieciaki są niesamowite. Jak się im nie przeszkadza i tylko obserwuje to nas szokuje jak one postrzegają świat.
Na konie zabrała całą swoją ferajnę na spacer do mariny. Oczywiście ja oprócz siatki z podwieczorkiem dostałam do prowadzenia dużego kota i psa, bo ona wzięła tą mniejszą dwójkę.
Ja już zaakceptowałam, że razem z nami wychodzi jeszcze kilka lalek albo pluszaków.

Do mariny nie doszłyśmy, bo jako zwariowana matka wolałam pozwolić dziecku pobiegać pod zraszaczami, których fontanny włączyły się na trawie pola golfowego. Po wodnym szaleństwie mokre i szczęśliwe wróciłyśmy do domu.

Brak komentarzy: